
W wielkim, pachnącym papierosami i kawą porannym zamieszaniu O. robi kalambury, ktorych rozwiązaniem są kalecy, a to na wózku, a to bez nogi. Niestety się przyłaczam, a zaraz potem, niczym przypływ morza, zalewa mnie fala krwiawiącego sumienia.
Andżelka: Oj, Olu! Bóg nas pokarze!
Olga: Gdzie? Ja bym chciała w gazecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz